śp. Ewa Bąkowska (1962-2010)
Media mówią przede wszystkim o tych wielkich i głośnych którzy zginęli w katastrofie pod Smoleńskiem. Ale zginęli w niej i też mniej znani, o których należałoby też pamiętać.
Była wśród nich śp. Ewa Bąkowska, bibliotekarz, pracowniczka Uniwersytetu Jagiellońskiego, kustosz Biblioteki Jagiellońskiej, gdzie od kilku lat kierowała Oddziałem Informacji Naukowej i Katalogów. Zetknęli się z nią zapewne wszyscy, którzy korzystali z zasób tej Książnicy Narodowej. Jak tylko mogła to bardzo życzliwie służyła poradą i pomocą.
Była wnuczką generała Mieczysława Smorawińskiego zamordowanego w Katyniu, działaczką Stowarzyszenia Rodzin Ofiar Katyńskich Polski Południowej w Krakowie, które współzakładał Jej ojciec Jerzy Smorawiński.
Pielęgnowała pamięć o swoim dziadku i jeszcze w piątek pojechała z Krakowa do Kalisza, rodzinnego miasta gen. Mieczysława Smorawińskiego, gdzie uczestniczyła w uroczystości nadania jednej z tamtejszych szkół jego imienia. "Prosto stamtąd pojechała do Warszawy, by prezydenckim samolotem w sobotę odlecieć do Katynia i tam zapalić świecę na dziadkowym grobie"
krakow.naszemiasto.pl/artykul/375918,ewa-bakowska-pielegnowala-pamiec-o-generale-smorawinskim,id,t.html
kalisz.naszemiasto.pl/artykul/376084,portrety-ofiar-ewa-bakowska-wnuczka-bohaterskiego-dziadka,id,t.html
Nie była postacią banalną, co pokazuje też wspomnienie jej przyjaciółki:
Pamiętam jedną scenę jeszcze z czasów studiów. Był grudzień, ostatnie wykłady przed świętami. Jeden z nich miał profesor, który był niewierzący. Po zajęciach Ewa podeszła do niego i wyciągnęła opłatek. On zdębiał. Ale nie uciekł. Podzielił się z nią opłatkiem, chociaż ten gest był mu całkowicie obcy. Bo Ewa... ona lubiła ludzi za to, że po prostu są. I jeszcze jedno: nigdy nie składała banalnych życzeń. Zawsze wymyślała coś oryginalnego i niepowtarzalnego. Coś "tylko dla ciebie".
krakow.gazeta.pl/krakow/1,35798,7760564,Ewa_Bakowska___Miala_takie_usmiechniete_oczy_.html